wtorek, 11 grudnia 2012

Oswajanie

Jest taki ładny cytat z Małego Księcia mówiący o oswajaniu. Żeby kogoś, lub coś, oswoić, potrzeba przede wszystkim cierpliwości i czasu. Jeśli zbyt szybko podejdziesz do dzikiego zwierzęcia - spłoszy się i ucieknie. Ewentualnie zamrze i będzie czekało aż sobie pójdziesz. Można powiedzieć, że tak czułam się na pierwszych treningach. Stroniłam od ludzi, zajmowałam się sobą. Gdy ktoś do mnie mówił, reagowałam szeptem albo, wręcz przeciwnie, podnosiłam głos. O tym ostatnim najbardziej dobitnie przekonał się Żółw, czego teraz osobiście bardzo żałuję.
Chciał dobrze, ale ja chciałam lepiej. Kolejny raz nie wychodziło mi jakieś ćwiczenie, a wszyscy przerwali swoją sekwencję by dopilnować żebym zrozumiała i mogła razem z nimi kontynuować. Patrzyli jak Żółw podchodzi i zaczyna mnie poprawiać. Oczywiście koślawo trzymałam bokken, ręce mi się trzęsły ze zmęczenia, na czoło wpływał pot. Ruchy były niezgrabne, kroki powolne. To raczej niedziwne, że się denerwowałam, gdy nadal był niezadowolony z efektu. Na szczęście nie pozwolili mi się poddać. Z perspektywy czasu muszę przyznać, że dzięki temu potem miałam jakieś podświadome podstawy tego co powinnam zrobić w danym ćwiczeniu.
Do niektórych nie potrafiłam się odezwać. Skoczek wydawał mi się najmniej odpowiednią osobą do zadawania pytań. Pokazywał jakieś ćwiczenie, przez chwilę liczył, a potem szedł do tych bardziej zaawansowanych. Wybieranie pereł spośród gówna, tak, to dobre porównanie. My machaliśmy jak kukiełki, oni pracowali na mieczu. My patrzyliśmy jak ćwiczą, z nadzieją że i nam kiedyś dadzą stal do ręki, oni nie zwracali na nas najmniejszej uwagi. A potem były odruchy i obolałe palce.

Oswajanie to ciężki proces, który wymaga pracy od obu stron. Byłam wdzięczna, gdy nikt się nie mieszał w moje życie prywatne przez pierwszy miesiąc. Cieszyłam się z każdej rozmowy, z każdego odwzajemnionego uśmiechu. Wygłupy były mile widziane, żarty, komentarze, ale wszystko z dystansem. Wtedy jeszcze nikt nie wiedział, że kilka pierwszych nocy spędziłam przytulona do mojego świątecznego prezentu. Nie wnikali w mój burzliwy związek, a gdy ten się zakończył ze zrozumieniem mnie przytulili i nie zadawali więcej pytań.
Luty był o wiele cięższy. Cierpliwość większości powoli się kończyła. Niektórzy chcieli już być przyjaciółmi, niektórzy rodziną. Uznałam, że to niegłupi pomysł. Jednak okazał się jednym z najgorszych na jakie wtedy wpadłam.
Co się dzieje gdy uchylisz drzwi listonoszowi? Zwykle otwiera je na oścież i wchodzi do twojego mieszkania. A co jeśli pozwolisz ludziom na trochę poufałości? Nadużywają. Daj palec, odgryzą całą rękę. Spotkaj się z kimś raz, a zostaniesz z tą osobą związany do końca swoich dni. Cholera, to prawda! Ale wtedy miałam inne kłopoty na głowie i jakiś facet pakujący mi się do życia ze związkiem był najmniejszym problemem.
Rozmawialiśmy, ale chcemy usłyszeć twoją decyzję. Kogo wolisz? Jest dziewiąta rano, dopiero wstałam. Chcę się uczyć do jutrzejszego kolokwium, zaliczyć je i pójść dalej spać. Jakim prawem pytają mnie kogo wybieram? Skąd w ogóle mogłam to wiedzieć, znając ich nie dłużej niż miesiąc? No ale wybieraj, wybieraj. No to... wpadła bomba do piwnicy... Tamten.
Czemu mnie wtedy wybrałaś? Wiesz, chyba mi się spieszyło. No i masz jeża. Gdybyś teraz miała podjąć podobną decyzję to czy też byś wybrała mnie? Nie, wtedy raczej pogoniłabym obu. Ciekawe co by się wtedy stało?
Może Cherubinek nie zacząłby tak intensywnie trenować. Może nie groziłby Posiadaczowi Jeża pojedynkiem na śmierć i życie. Może Posiadacz Jeża nie osiadłby na laurach i nie zaniechałby treningów. Przestałby narzekać, wziął się za siebie, zdobył jakiś element męskości, który teraz zainteresowałby anonimowe studentki.
A ja? Ja bym pewnie spokojnie trenowała, nie upijała się po znajomych kątach, nie uciekała z przyjaciółmi do kina. Nikt by się na mnie nie obraził. Miałabym święty spokój.

Z drugiej strony, rok temu założyłam się z koleżanką, że da się świadomie oswoić człowieka. Sposób jest ten sam. Siadasz i czekasz cierpliwie, aż sam podejdzie i coś powie. Teraz jednak wiem, że to nie takie proste. Człowiek może zostać oswojony tylko jak na to pozwoli. Nie ma przypadków, ot tak nie da się kogoś polubić, tylko dlatego że przymusowo spędza się z nim x czasu.
Nauczyłam się też czegoś ważnego. Cierpliwość możne nam pozwolić na oswojenie kogoś w rok. Jedzenie bardzo przyspiesza sprawę. I zdecydowanie jest oszustwem. Huh.

Ale ja lubię jedzenie.

1 komentarz:

  1. A ja mysle ze nie do konca to jest tak ze mialabys swiety spokoj. masz w sobie tyle nowych, pieknych wspomnien. pamietasz shopping rozowego kostiumu do plywania? bylas wtedy taka ozywiona. nie wiem czy szczesliwa ale na pewno rozjasniona. a teraz? niech zycie toczy sie dalej. tak ma byc. oswajanie tez nie zalezy od nas. tak i juz. tak u juz.

    OdpowiedzUsuń